Rodzimowierstwo/Neopogaństwo słowiańskie

Dziś parę słów w temacie bardziej bieżącym, dziś o Rodzimowierstwie słowiańskim.
Do tego rozważania inspiracją stał się komentarz jednego z czytelników pod wpisem o Halloween. Została tam postawiona teza, że zachwyty nad pogańskimi elementami przeszłości mają charakter cykliczny (romantyzm, neoromantyzm, neoneo…). Czy faktycznie?

Ano coś w tym rzeczywiście może być. Istotnie od pewnego momentu w historii, który należy umieścić w XVIII wieku, zaczęto w Europie (a w Polsce od początków XIX wieku) interesować się mocno tradycją przedchrześcijańską lokalnych ludów, tak zwanych barbarzyńców (Germanie, Słowianie, Celtowie). Ta powszechna moda na przedchrześcijańskie elementy faluje wzmagając się i słabnąc. Gdy patrzymy na przykład Polski i słowiańszczyzny to zjawisko to ma pewną swoistą charakterystykę, warto jej się przyjrzeć.

Początek XIX wieku to czas intensywnej walki o byt naszego narodu zagrożonego zatraceniem w zaborczej rzeczywistości swojej własnej tożsamości. Nie dziwi więc, że odwołania do prechrześcijańskiej, samodzielnej, chwalebnej spuścizny słowiańskiej wydawały się tak potrzebne. Mogły one bowiem zdaniem wielu, tchnąć nowego, samowystarczalnego, patriotycznego ducha (ducha innego niż uniwersalistyczne wartości Chrześcijaństwa i filozofii klasycznej) w zniewolony naród.

Skoro znajdywano w tamtych czasach zabytki rozbudowanej kultury starogermańskiej czy nordyckiej dlaczego nie miałoby być takowych zabytków wielkiej kultury i religii „prapolaków”. Zaczęto intensywne poszukiwania, jak się okazało na próżno. Nie znajdywano nic specjalnego, co pozwoliłoby na odtworzenie wierzeń i kultury słowiańskiej naszych ziem. Wierzeń, które przecież miały być tak rozbudowane, posiadać własne księgi kultowe, potężne świątynie…
Niektórzy zrażeni wynikami postanowili sami napisać historię.

Pojawiła się więc cała masa rzekomych zabytków, które okazały się mistyfikacjami.
Wymienić należy tu choćby liczne falsyfikaty piśmiennictwa takie jak: Księga Welesa, Kronika Prokosza. Doszukiwano się elementów zapisów pismem runicznym Słowian na różnych zabytkach, artefaktach. Jak się okazało potem te artefakty jak i sam fakt istnienia run słowiańskich były także falsyfikatem. Wystarczy wymienić tu oszustwa takie jak Posążki prillwickie, Kamienie mikorzyńskie. Każdy cudowny zabytek kultu słowiańskiego prędzej czy później niestety okazywał się najzwyklejszym kłamstwem. Niestety część z tych artefaktów i cudownych źródeł cieszyła się początkowo pełnym lub chociaż częściowym uznaniem budując fałszywy obraz historii słowiańszczyzny. Krańcowym przykładem utworzenia fałszywego elementu tej historii jest (uznawany za podporę wiedzy o kulcie słowiańskim) Światowid ze Zbrucza, który dopiero niedawno został uznany przez grupę badaczy za bardzo zręczny, ale jednak falsyfikat.

Wobec takiego obrotu spraw nie dało i nie da się odtworzyć czystych wierzeń, przedchrześcijańskich ziem Polski. Powstałe na bazie kłamstw archeologicznych, spekulacji historycznej i wyobraźni autorów opracowania nie dają rzeczywistego obrazu. Obraz taki zmieszany z folklorystycznymi zabobonami najwyżej posłużyć może do kreatywnych prac poety czy pisarza (jak miało to miejsce np. w przypadku Adama Mickiewicza i jego „Dziadów”), ale nie jest wartościowy dla historyka ani religioznawcy.

Zaskakującym wobec tego jest to, że na bazie szczupłej wiedzy, będącej w przeważającej większości XIX wieczną imaginacją utworzył się nowy ruch religijny – Rodzimowierstwo słowiańskie / Neopogaństwo słowiańskie. Ruch, który skupia wyznawców religii Słowian, a właściwie tego co zostało jako religia/mitologia Słowian współcześnie utworzone, tak, utworzone, bo słowo odtworzone byłoby przesadnym komplementem.
Znając podstawy powstania tych wierzeń trudno jakkolwiek komentować, racjonalność tego kultu i jego zakorzenienie w tradycji Polski. Oczywiście członkowie tych wspólnot będą mówić o spisku Kościoła i władz Polski wszystkich epok, które systematycznie niszczył spuściznę prasłowiańską. Z tym, że nawet po najlepszym wyburzeniu i rzekomym wypaleniu do cna (podobno) wielkiej i rozwiniętej cywilizacji-imperium, pozostają ślady. Przecież w innych schrystianizowanych rejonach, (historycznie faktycznie lepiej rozwiniętych, np. germańskich) nie brak zabytków prakultury, argumenty więc tego typu są archeologicznie i historycznie niesatysfakcjonujące.

Cóż z tego więc wynika?
Moglibyśmy przejść nad faktem bez większego zwracania nań uwagi. Jednak wobec wzrostu zainteresowania neopogaństwem i powiązanym z tym atakiem na tradycyjne wartości moralne, religijne i kulturowe należy zauważyć gorzki fakt, że Rodzimowierstwo słowiańskie jest ideową wydmuszką, nie stanowi nawet w swoich obrzędach grupy rekonstrukcyjnej we właściwym tego słowa znaczeniu, a już na pewno nie jest to spójny ruch religijny zakorzeniony w przedchrześcijańskiej Polsce, ruch mogący cokolwiek istotnego nam zaproponować…

Grafika: Detal z sarkofagu Juniusa Bassusa “Chrystus miażdżący głowę bożka Uranosa”, sztuka wczesnochrześcijańska, ok. 359.

Leave a comment

Design a site like this with WordPress.com
Get started